
„Zawsze byłem oddany muzyce” – wywiad z Bushmanem
Bushman opowiada swoją historię.
Nazywa się Dwight Duncan, ale świat poznał go pod pseudonimem Bushman. Ten nietuzinkowy wokalista, którego głos i przekaz często przyrównywany jest do Petera Tosha swoją przygodę z muzyką zaczynał w kościelnych chórach. Później był selektorem w Black Star Liner Sound System, by utorować sobie drogę do Arrows Studio. Tam poznał duet producencki Steely & Clivie, którzy wyprodukowali jego pierwsze single i album. Reszta to już historia, którą sam Bushman opowiedział po swoim koncercie na 26. edycji festiwalu Rototom Sunsplash w Benicassim w Hiszpanii.
Urodziłeś się w 1973 roku w St. Thomas na Jamajce. Chciałbym cię zapytać jak wspominasz swoje dzieciństwo, bo parafia St. Thomas jest uznawana za jedno z najpiękniejszych miejsc na Jamajce.
Moje dzieciństwo było czymś pięknym. Pełne motyli, pszczół, otaczającej mnie natury. Rzeka, wybrzeże. Wiesz, St. Thomas to przede wszystkim wieś. Więc dookoła ciebie jest, jak my to nazywaliśmy, busz. Hodowaliśmy rośliny, chodziliśmy zrywać owoce, które wyrosły z tego co posadziliśmy. Każdego roku uprawialiśmy trzcinę cukrową, banany, mango, marchewki i tego typu rzeczy. Jednak rzecz jaka miała na mnie największy wpływ kiedy byłem dzieckiem to muzyka. Mój ojciec jest Rastamanem i słucha bardzo dużo muzyki, więc zawsze dominowała ona w naszym domu. Żyliśmy dobrym życiem. Nie należeliśmy do klasy średniej jeśli patrzeć na zasób naszych finansów, bardziej zaliczaliśmy się do trzeciej klasy społecznej, ale wciąż poziom szczęścia w tamtym czasie był czymś ważnym. Nawet kiedy w oczy zaglądała nam bieda, szczęście jakie mieliśmy pozwoliło nam przetrwać.
A co z twoimi zdolnościami wokalnymi? Kiedy odkryłeś, że masz głos i potrafisz śpiewać?
O tak. Wiesz co, to wszystko zaczęło się w kościele. Wiesz jak jest na Jamajce. Mówi się, że mamy najwięcej kościołów na kilometr kwadratowy, a kościół jest bardzo wpływowym miejscem jeśli chodzi o młodych ludzi. Moim najlepszym ubraniem był w tamtym okresie mój niedzielny strój. Ubrania, które ubierałem kiedy szedłem do kościoła. Idąc do kościoła, uczęszczając do szkoły niedzielnej i śpiewając pieśni ludzie zawsze powtarzali mi jak unikalny posiadam głos. Kiedy miałem jakieś dziewięć czy dziesięć lat brałem udział w koncertach szkolnych, a kiedy miałem szesnaście lat wszystko się zmieniło. Gilbert. To był wrzesień. Jeśli dobrze pamiętam to był 8 września 1986 roku, był wielki boom.
Skoro wspomniałeś chór, to chciałem zapytać cię o pseudonim, który wtedy dostałeś – Ark Angel. Skąd on się wziął? Dostałeś go od dyrektora chóru? Jaka jest jego historia?
Ludzie, którzy przychodzili do kościoła nadali mi to imię. Za każdym razem kiedy śpiewałem, mój śpiew sprawiał, że ludzie czuli w nim moc. Niczym energia duchowa, która wtedy się ujawniała. Jeśli spojrzysz na moją karierę to zobaczysz, że zawsze byłem bardzo oddany muzyce. Więc cały kościół był poruszony tą energią duchową, która wtedy się ujawniała. Dlatego też nazwali mnie Ark Angel (Archanioł).
Poza śpiewaniem pełniłeś też rolę selektora w Black Star Line Sound System, gdzie występowałeś pod imieniem Junior Melody albo Junior Buckley. Czy możesz powiedzieć mi nieco więcej o tym sound systemie? Kto jeszcze poza tobą był w niego zaangażowany?
O tak! To był kolejny poziom. W tamtych czasach musiałeś mieć feedback na sound systemie. Żeby ustanowić swoje imię musiałeś być obecny na sound systemie, nagrywać mixtape’y itd. Black Star Line to sound system, z którym wtedy pracowałem, a wszystko dlatego, że chciałem dość do kolejnego poziomu i móc nabyć doświadczenia w studio. Kiedy robiliśmy rzeczy z Black Star Line, kiedy jechaliśmy do studia nagrać dubplate, dostawałem wtedy prawdziwą szansę, żeby wejść do studia, zobaczyć jak to wszystko wygląda, jak nagrywają starsi, doświadczeni artyści. To wyglądało inaczej niż dzisiaj, bo obecnie możesz zrobić sobie studio w swojej łazience. Wiesz o czym mówię. Wtedy, żeby nagrać dubplate musiałeś opuścić wieś i pojechać do miasta. Tak więc Black Star Line było kolejnym ogniwem łańcucha, który zaprowadził mnie do studia, dzięki czemu zebrałem doświadczenia.
Jeśli mówimy o studiach nagraniowych, to powiedz mi jak trafiłeś do Arrows Studio i jak spotkałeś się z duetem Steely & Clivie?
Ok. Tak jak wspomniałem, Black Star Line dało mi doświadczenie w studio nagraniowym. Wtedy jeździło się autostopem, bo w St. Thomas nie mieliśmy żadnego studia. Jeśli trzeba było coś nagrać to musiałeś pojechać do Kingston. W tamtym czasie dostanie się do miasta było problemem więc podróżowałem autostopem z St. Thomas do Kingston i z powrotem. Wtedy też poznałem Steely & Clivie, którzy stali się moimi pierwszymi producentami. Wtedy też zaczął się wielki boom!
Trafiłeś wówczas do Studio 2000 i nagrałeś swój pierwszy numer „Grow Your Natty” i kolejny „Call The Hearse”. Jak wspominasz tamtą sesję? To był twój pierwszy raz w profesjonalnym studio nagraniowym, z producentem, który był tam z tobą…
Muszę ci coś powiedzieć. Częste nagrywanie w Arrows Studio sprawiło, że przywykałeś do pracy w studio nagraniowym. Oczywiście Studio 2000 jest dużo bardziej profesjonalne, ale tak naprawdę to wszystko siedzi w twojej głowie. Koniec końców wszędzie wygląda to tak samo. Studio, mikrofon, słuchawki i ty. To tylko kwestia twojego nastawienia. Nie różni się to zbytnio od siebie. Chodzi o to, żebyś słyszał się wyraźnie i miał pewność, że śpiewasz w odpowiedniej tonacji i wszystko będzie dobrze. Dla mnie różnica była niewielka, ponieważ Arrows było miejscem, w którym uczyliśmy się obycia przy nagrywaniu, gdzie uczyliśmy się poprawnego używania mikrofonu i słuchawek.
W tym czasie Clivie zdecydował, żeby zmienić twój pseudonim z Junior Melody na Bushman. Z tego co czytałem nie byłeś zbytnio z tego zadowolony. Jak wyglądała ta historia?
Wiesz co, wtedy wydawało mi się, że był to ładny sposób na nazwanie mnie chłopcem ze wsi. Będąc artystą pochodzącym ze wsi, myślałem wtedy, że to po prostu ładny sposób na to, by mnie obrazić. Później zrobiłem mały research i zobaczyłem, że Bushman nie jest niczym obraźliwym, że Aborygeni w Australii mają swoich Buszmenów. Z kolei w Afryce Zachodniej Buszman to uzdrowiciel. Wtedy też, zacząłem składać to wszystko razem i tworzyć historię wokół mojego nowego pseudonimu – Bushman – muzyczny uzdrowiciel.
W 1997 roku wydałeś swój debiutancki album „Nyah Man Chant”, który został wyprodukowany przez duet Steely & Clivie. Album dostał przychylne recenzje, ale ty zdecydowałeś się ruszyć dalej i zmieniłeś producentów. Dlaczego się na to zdecydowałeś?
W biznesie muzycznym jest różnie. Jest dużo wzlotów i upadków, różnic zdań i tego typu rzeczy. Zgadzamy się często na rzeczy, na które nie powinniśmy i nie zgadzamy na coś na co powinniśmy się zgodzić. To była jedna z tych sytuacji, a ja zdecydowałem się na znalezienie sobie komfortowego miejsca.
Kolejną ważną osobą na twojej muzycznej drodze był bez wątpienia – Lloyd James – King Jammy, który wyprodukował dwa kolejne twoje albumy. Czy możesz powiedzieć mi jak spotkałeś się z Jammym i jak wygląda praca u jego boku?
Wiesz Jammy jest niczym muzyczny ojciec stylu, który prezentują Steely & Clivie. Steele & Clivie byli w stajni Kinga Jammy’ego zanim poszli na swoje. Praca z Jammym jest niczym wyższy poziom doświadczenia. Jammy to producent, który dokładnie wie jaki riddim dać poszczególnemu wokaliście. Poza tym świetnie miksuje i odcisnął naprawdę duży wpływ na wielu ludzi. Powstała między nami swoista chemia i na jej bazie pracowaliśmy ze sobą. Ale znowu wszystko rozchodzi się o to na co się zgadzamy i na co się nie zgadzamy. Czasem ludzie oczekują zbyt wiele, z kolei inni chcą wziąć od ciebie wszystko, ale nie chcą sprawiedliwie się czymś podzielić. Wiesz o co chodzi. Więc znowu ruszyłem w poszukiwania wspólnej przestrzeni, gdzie każdy rozumie i wie na co zasługuje druga osoba i co każdy ma do zrobienia.
A jak wyglądała historia ze Stingray z Wielkiej Brytanii? Skąd wziął się ten link?
To wszystko zasługa mojej poprzedniej managerki pani Marcii Simpson. Większość swojego dorosłego życia spędziła w Anglii. Z tego co wiem, to wokalista Aswad – Brinsley Forde – pełnił ważną rolę w jej życiu, a Stingray po prostu znajdował się w jej sieci kontaktów. To ona jako moja managerka przedstawiła mnie producentowi i zaproponowała, żebyśmy razem zrobili album. Od tego wszystko się zaczęło. Oczywiście było w tym też dużo chemii, która pozwoliła nam na pracę ze Stingray.
Mówiliśmy sporo o muzyce. Na początku mówiliśmy o tym, że śpiewałeś w chrześcijańskim chórze itd., ale chciałbym zapytać cię, kiedy w twoim życiu pojawiło się Rastafari i kiedy zdecydowałeś się obrać je za swoją drogę?
Rastafari było obecne u mnie w zasadzie od samego początku. Tak jak wspominałem mój ojciec był Rastamanem. To rzecz wrodzona. Miałem to w swojej krwi od samego początku.
Bardzo często twój głos jest porównywany do głosu Petra Tosha. Ponadto przesłanie jakie niesiesz w swojej muzyce jest również bardzo silne, a ciebie samego porównuje się do Petera Tosha młodej generacji. Jak się z tym czujesz?
Cóż. Jestem Bushman, Nyah Man, muzyczny uzdrowiciel. Znam sposób na uzdrowienie każdej duszy. Korzystam też z uzdrawiających mocy Petera Tosha, Dennisa Browna itd. Poza tym ci artyści odcisnęli bardzo duży wpływ na moje życie. Mając tą świadomość i wiedzę na temat pracy jaką wykonali Peter Tosh, Dennis Brown, Joseph Hill czy Gregory Isaacs czuję się w obowiązku by wziąć ich dziedzictwo i wynieść je na kolejny poziom. Moją największą świadomością obecnie jest to, gdzie znajduje się moja muzyka i gdzie chcę żeby ona dotarła. Wydaje mi się, że poziom jaki teraz osiągam jest dobry, ale wciąż powinienem dużo nad tym pracować. Obecnie biznes mocno się zmienia i ciągle każdy chce oszczędzać na tym czy na tamtym. Każdy chce tylko zarabiać pieniądze nie patrząc na jakość muzyki, którą daje się ludziom. Szczególnie teraz kiedy masz wszechobecne social media, koncerty są streamowane na żywo i ludzie mogą zobaczyć to wszystko w tej chwili. Kiedy zaczynałem nie było tego wszystkiego. Poza tym, jeśli ktoś prześledzi moją karierę to wie, że Bushman zawsze występował z Grassroots Band i mieliśmy swoich własnych realizatorów itd. Wydaje mi się, że teraz należy na chwilę się cofnąć i przemyśleć wszystko by dać ludziom 100% tego co chcesz im dać. Rozumiesz.
Jeśli o mówimy o jakości to chciałbym zapytać cię co sądzisz na temat przesłania w muzyce. Z tego co obserwuję, obecnie przekaz schodzi na drugi plan. Oczywiście wciąż jest sporo artystów, którzy podnoszą ludzi na duchu swoim przesłaniem, ale coraz więcej artystów po prostu chce zabawiać ludzi, a reggae zawsze było mocno powiązane z przesłaniem, bo to muzyka rewolucji. Co ty myślisz na ten temat?
To moja opinia. Wydaje mi się, że przemawia przez nich chciwość i pycha. Niektórzy z artystów są chciwi i chcą zabrać jak najwięcej, z kolei inni są pyszni i chcą pławić się w swojej chwale. Niektórzy z nich nie mają dobrego przewodnika, niektórzy nie mają żadnych celów, niektórzy chcą być po prostu tam gdzie jest większość. Wychodzą z założenia, że skoro wszyscy tak robią, to oni też mogą i nawet powinni iść w tą samą stronę. Niektórzy podążają za modą. Ja wiem, od małego kiedy byłem jeszcze dzieckiem, moja babcia zawsze powtarzała mi, że tylko małpy podążają za modą. Ja wiem dokąd zmierzam, znam swoje cele, biorę odpowiedzialność, za rzeczy które robię. Niestety wielu ludzi jest zapatrzonych w znaczek dolara i chcą być, tak jak mówiłem wcześniej, tam gdzie jest większość. Chcą tylko zarabiać pieniądze. Jeśli zobaczą, że sprzedaje się seks, wtedy zaczną pisać teksty o seksie. Jeśli będzie sprzedawała się przemoc i broń, wtedy będą pisać o przemocy i broni. Kiedy modne będzie pisanie o zielu, wtedy będą o nim śpiewać. To pokazuje, że wielu z nich nie ma celów i podążają za tym co obecnie jest na topie. To właśnie obecnie dzieje się w muzyce. Wszyscy podążają za tym co jest modne. Ponadto dużo większy nacisk jest kładziony na negatywny przekaz. Pomimo tego, że jest wiele pozytywnych głosów to, z tego co widzę, dużo większą uwagę przyciąga negatywny przekaz.

Rafal & Bushman
Chciałbym zapytać jeszcze o album, który zrobiłeś jakiś czas temu „Bushman sings Bush Doctor”. Czy możesz mi powiedzieć, kto wpadł na ten pomysł i jaki był klucz doboru utworów które znalazły się na tym albumie?
Donovan Germain odegrał tutaj rolę w wyborze utworów. Ja byłem częściowo producentem wykonawczym tego albumu. Wiesz jak to jest. Jako artysta po czasie zawsze myślisz sobie, że mogłeś zrobić to lepiej albo trochę więcej w tym czy tamtym temacie. Zawsze wydaje się nam, że można byłoby coś poprawić. Cały pomysł na ten album wziął się z utworu „Lighthouse”. Kiedy nagrałem ten numer zobaczyłem jak duży wpływ wywarł on na ludziach. Wtedy też ludzie zaczęli mówić o tej energii Petera Tosha i podobieństwie do niego. Pomyślałem sobie wtedy, dlaczego by nie oddać muzycznego hołdu Peterowi. Popatrz, kiedy ludzie zaczynają swoją przygodę z muzyką reggae wtedy zawsze pojawia się Bob Marley, a moim zdaniem Bunny Wailer i Peter Tosh wykonali równie niesamowitą pracę. Pomyślałem wtedy, dlaczego by nie uhonorować Petera robiąc ten właśnie album. Poza tym wydaje mi się, że idealnym było nazwanie mnie Bushmanem, bo dzięki temu pojawił się tytuł tego albumu „Bushman sings Bush Doctor”. Także pomysł wyszedł ode mnie, a kiedy usłyszał o nim Donovan Germain powiedział mi, żebyśmy po prostu to zrobili.
Twój ostatni album to „Conquering Lion”…
Zgadza się. Został wydany w ubiegłym roku. Znajduje się na wszystkich platformach cyfrowych i jest dystrybuowany przez Zojak World Wide. Dopiero teraz zrobiliśmy pierwsze fizyczne kopie tego albumu i w planach mamy przygotowanie winyla. Z racji tego, że to mój drugi niezależny projekt, to jest to wyzwanie. Wszystko robimy powoli. Poza tym czasy mocno się zmieniły. Wszędzie masz dostęp do muzyki, pojawiło się dużo cyfrowego piractwa itd. więc sam widzisz, że to dość trudny biznes. Wydałem to jako Burning Bushes Music. To mój label, w którym chcę kontynuować produkowanie dobrej i wartościowej muzyki dla moich fanów, żeby ci mogli dostać silne i jasne przesłanie i być w tym razem ze mną. To moja odpowiedzialność.
Wielkie dzięki za twój czas Bushman.
Rastafari. To była czysta przyjemność.
Rozmawiał Rafal Konert, Benicassim, Hiszpania 21 sierpnia 2019.
Korekta tekstu Arek „Bozo” Niewiadomski
Wywiad w wersji audio ukazał się w 692 odcinku audycji Pozytywne Czwartki